Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2012

Pieśń do snu. Szkic

Dawno już mnie tutaj nie było. Wiele projektów w głowie, niezrealizowanych, może już  zawsze. Bo tak bywa przecież. Bywa często i bywa u wszystkich. Obserwuję tą jesień, trochę już spokojniejszy, odrobinę bardziej pogodzony z tym co jest i co  musi być. Z pamięcią. Posłuchałem i pooglądałem trochę tego, co śpiewa Utada. I wtedy wymyśliłem sobie taką kompozycję. Polana w lesie, jesiennym i zimnym, ale tam w tym jednym miejscu, trochę światła i ciepła. Piastunka, a może szamanka, wiedźma, której piękno już było i nie zaświeci ponownie, wyje , zawodzi, mruczy pod nosem w jakimś pradawnym języku, swoją pieśń do snu. Pomyślałem, że dobrze byłoby przelać to na kolory, na akwarelę i , że dobrze byłoby mieć trochę czasu na to.

Niobe. Niby graficznie

Tym razem, starałem się nadać rysunkowi, charakter grafiki. Mam nadzieję udanie. Materiały - kredki Progresso i ołówki w kilku gradacjach. Do obejrzenia na majówkę i do zastanowienia w oparach niebieskiego dymu z działkowych rusztów.

Gorgona. Des trois crayons sur carton.

Gorgona, Meduza - mityczny... Potwór ? Chyba jednak nie. Kontynuując wątek mitologiczny, który strasznie mi się podoba, narysowałem moje wyobrażenie Gorgony. Nie ma tutaj trzech kolorów, są tak naprawdę dwa. Ale jeśli potraktować, biel kartonu jako kolor, to będą te tytułowe trois.

Dionizos w trois crayons

Nieoczekiwanie dla siebie samego, znalazłem się w okresie klasycznym. Trochę sobie teraz porysuję. I klasycznie i mitologicznie. Arystoteles, Eurypides, Sofokles, Solon, Perykles, Poliklet... Utracone dziedzictwo - zburzone, zdruzgotane, rozdeptane dzisiaj przez nas samych. Rozpłynęło się w chmurze fejsbuka, roztrzaskało łeb, o kant trybun nowożytnych areopagów, niemających już niczego wspólnego z ateńską demokratią. Na koniec wchłonięte przez mrowisko ledowych pikseli naszych , gładziutkich czterocalowych smartfonów, powarkuje nieśmiało - od czasu do czasu, cichym trybem z kieszeni. -Na pohybel ! - ryknął Dionizos i pociągnął duży haust z glinianej butli.

Aga w, a trois crayons

Moja próba w a trois crayons   materiały Niedościgniony wzór   Technika znana przynajmniej od renesansu. W epoce rokoko ,a  trois crayons (węgiel, biała kreda, sangwina), opanowało do perfekcji kilku wybitnych twórców najbardziej znanych, można powiedzieć reprezentatywnych dla epoki i charakteru pracy w tej technice. Mogę  tutaj wymienić: Watteau, Fragonarda, Greuze'a czy Bouchera. To genialni mistrzowie, których dzieła podziwiamy wszyscy do dzisiaj. Szczególnym uwielbieniem darzę obrazy Bouchera, zwłaszcza te ukazujące mityczną Ledę z łabędziem. Ale w odniesieniu do techniki "trzech kredek", to właśnie rysunki i szkice  Greuze'a, tworzone były z największą ekspresją, szybką zdecydowaną kreską i mocnym światłocieniem. Portret Agi, zapewne jeden z kilku jakie powstaną, wykonałem z wielką radością i lekkością w rysowaniu trzema pastelami, po długim okresie nierysowania w ogóle. W wielu Jej fotografiach, co także przeniosło się na mojego autorstwa konterfekty

Tomorrowland - szkic

Tak się złożyło, że na rysowanie mam ostatnio,  bardzo niewiele czasu . Ale w ramach ćwiczenia oka i ręki, zrobiłem szybki szkic na podstawie projektu fotograficznego genialnego francuskiego fotografa Bena Sandlera. Projekt można znaleźć pod tym samym tytułem, jakim opatrzyłem dzisiejszy rysunek. Będę jeszcze wracał do  tematu retro futuryzmu.

Podarunek

Szkicowałem ołówkami 8B i 9B, palcami i gumką. Podarunek. Nie, nie syreny... Ośmiorniczka na dłoni, bardzo mi się podobała Szkic dłoni jest dość wymagający warsztatowo. Stąd też postanowiłem oddzielnie sobie to przestudiować . Wykoncypowałem sobie, że Aga będzie syreną. Narysuję Jej syreni tors i co się z tym nieuchronnie wiąże, nagie piersi. Syrenią łuskę, uszy syrenie... Jeśli syreny z mitów i legend, w ogóle  uszy posiadały. Miałem jednak dość czasu na przemyślenie sobie od nowa tej koncepcji i dzisiaj z wielką ulgą wyrzuciłem projekt do kosza. Motyw, wydał mi się pretensjonalny, aż do mdłości. Można sobie pobajdurzyć o wyimaginowanych postaciach - kobietach, mężczyznach, dzieciach - przerobić ich na elfy, gnomy, wróżki itp. Ale do Agi, cała ta fantastyczna maskarada zwyczajnie nie pasuje. Dzisiejszy portret, to zaledwie próba doskonalenia się, poszukiwanie złotego środka. Cały czas mam nadzieję, że stworzę kiedyś prawdziwy portret wewnętrzny postaci, bez pretensjonalny

Natasza w ogrodzie.

Natasza czeka już tylko na werniks . Malowidło zostało poddane miażdżącej krytyce. Trochę autora to boli, ale cięgi przyjął z pokorą. Pracuje nadal, doskonali warsztat... Projekt, olej - Robert Ruszczyk

Nowy projekt. Syrena

Szkic powstał bardzo szybko. To tylko wstępne założenia. Rysowałem ołówkiem Koh-Noora 8B, moim zdaniem jest jednym  z najlepszych do szkiców, jakie posiadam. Obmyślałem sobie rozmaite syrenie uszy. Takie wydają mi się odpowiednie. Początkowo chciałem odrzucić te fantastyczne światy, ale jeszcze nie teraz. O projekcie i kobiecie wyłaniającej się z  morskich ( nie wiem jeszcze czy morskich) fal, napiszę więcej wkrótce. Na pewno sięgnę tutaj po farby olejne, można oddać się wówczas przyjemnej kontemplacji.

Natasza in progress

Głowę Nataszy zostawię już na tym etapie. Będę musiał pomęczyć teraz temat klepsydry i odwzorowania szkła w ogóle. Myślę też nad tłem. Spieszy mi się już do następnych malowań. Wyzwania znacznie większe - Aga, Jeannine... Ale dość o tym, biorę się do pracy. Spróbujcie namalować coś Griffinami, będziecie się cieszyć z tego, że olej już następnego dnia jest suchy !

Natasza, podmalówka

Zdecydowałem się jednak na malowanie Nataszy. Grunt, podmalówka na wstępnym etapie. Myślę o doborze barw. Żywo , kontrastowo czy stonowanie ? ...

Natasza

Chyba przełożę to na farby... Klepsydra. Gdzieś widziałem podobną. Natasza kiedy jest ciepło, spaceruje po bulwarze Nabierieżnym w Jałcie. Bywa że z pieskiem. Na co dzień zajmuje się wróżeniem z kart Tarota. Uwielbia balet, muzykę klasyczną, gruzińskie wina i koniak Biełyj Aist. Ukochane miejsca - S.Petersburg, Kraków, Praga. Nie lubi - facetów i fotografowania. Boi się - przemijania. Myślę o przełożeniu tego szkicu na farby olejne. Rysuję jednak szorstko. Wczoraj potrącił mnie czerwony samochód i zdałem sobie sprawę po raz kolejny z kruchości istnienia. Nie polubię się już z motoryzacją na pewno. Byłem zły na ludzi, na głupotę, zaślepienie, zaćmienie. Aga zgodziła się być syreną. Wraca wiara .Czasami taki powierzchowny z pozoru przekaz, staje się jakoś ważny. Robię coś dla siebie, kogoś. Jestem, istnieję, nie sam dla siebie. Projekt, szkic- Robert Ruszczyk

Indiański folklor ukończony

Griffiny alkidowe to doskonałe farby. Właściwości tradycyjnych farb olejnych połączone z rozsądną szybkością schnięcia, bardzo mi odpowiadają. W moim mieście, nie do kupienia. Kolejne malowidło będzie bardzo wymagające. Mam trochę za ciężką rękę do tak gładkiego tematu. Ale spróbuję. Projekt na podstawie sztuki Indian śr Meksyku, malowidło - Robert Ruszczyk

Odrobina Meksyku na dębowej desce.

Zostało jeszcze kilka detali do namalowania Dostałem od Adama piękną deskę z litego dębu. Piękną, nową, gładką i jasną... Adam nie gniewaj się, jeśli widzisz teraz, co z niej zrobiłem. Wybrałem jeden z najbardziej popularnych motywów w sztuce Indian środkowego Meksyku. Przyznaję, że trochę go zmodyfikowałem, zwłaszcza kolory. Tym razem sięgnąłem po oleje. Tak, mam nowe - to Griffiny W&N. Schną dość szybko, jak na oleje i tego właśnie chciałem. Tak dawno  niczego już nie malowałem olejami, że cieszę się już z  samego zapachu farb, po odkręceniu tubek, nie wspominając o samym procesie malowania. Jestem już wyczerpany tematem malowanych przedmiotów użytkowych. Mam ochotę na coś bardziej swobodnego, zabawę z przestrzenią, formą, światłem i barwami. Ale czy będzie to zabawą ? Czy walką ze sztywnymi ramami umysłu rzemieślnika w jakich się poruszam ? Zawsze uważałem się za człowieka o umyśle otwartym. Ale obszary twórczej różnorodności, po których porusza się Agnieszka, czy fa

Sankuilota na finiszu.

Bliki na liściach wykonywałem pisakiem żelowym. Efekt przeciętny. I tak, wreszcie udało mi i się dokończyć opowieść farbami o francuskim włóczędze. Nie ukrywam że papier Fabriano, to materia dla mnie dość oporna. Nie polubiłem tego podłoża. Z przyjemnością spoglądam teraz na nową paczkę Cansona... Z przyjemnością myślę też o nowym temacie. Może będzie to piękna syrena ? Muszę popracować jeszcze nad światłem i laserunkami, ale wszystko już na nowym papierze. Projekt, szkic, akwarela - Robert Ruszczyk