Przejdź do głównej zawartości

Pieśń do snu. Szkic







Dawno już mnie tutaj nie było. Wiele projektów w głowie, niezrealizowanych, może już  zawsze. Bo tak bywa przecież. Bywa często i bywa u wszystkich.
Obserwuję tą jesień, trochę już spokojniejszy, odrobinę bardziej pogodzony z tym co jest i co  musi być.
Z pamięcią.
Posłuchałem i pooglądałem trochę tego, co śpiewa Utada. I wtedy wymyśliłem sobie taką kompozycję. Polana w lesie, jesiennym i zimnym, ale tam w tym jednym miejscu, trochę światła i ciepła. Piastunka, a może szamanka, wiedźma, której piękno już było i nie zaświeci ponownie, wyje , zawodzi, mruczy pod nosem w jakimś pradawnym języku, swoją pieśń do snu.
Pomyślałem, że dobrze byłoby przelać to na kolory, na akwarelę i , że dobrze byłoby mieć trochę czasu na to.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Portret podwójny w tuszu.

W grudniu narysowałem niewielki portret tuszem dla Cz. Jako tusz posłużyła mi talensowska Ecolina.

Aga w, a trois crayons

Moja próba w a trois crayons   materiały Niedościgniony wzór   Technika znana przynajmniej od renesansu. W epoce rokoko ,a  trois crayons (węgiel, biała kreda, sangwina), opanowało do perfekcji kilku wybitnych twórców najbardziej znanych, można powiedzieć reprezentatywnych dla epoki i charakteru pracy w tej technice. Mogę  tutaj wymienić: Watteau, Fragonarda, Greuze'a czy Bouchera. To genialni mistrzowie, których dzieła podziwiamy wszyscy do dzisiaj. Szczególnym uwielbieniem darzę obrazy Bouchera, zwłaszcza te ukazujące mityczną Ledę z łabędziem. Ale w odniesieniu do techniki "trzech kredek", to właśnie rysunki i szkice  Greuze'a, tworzone były z największą ekspresją, szybką zdecydowaną kreską i mocnym światłocieniem. Portret Agi, zapewne jeden z kilku jakie powstaną, wykonałem z wielką radością i lekkością w rysowaniu trzema pastelami, po długim okresie nierysowania w ogóle. W wielu Jej fotografiach, co także przeniosło się na mojego autorstwa konterfekty

Brama " Manufaktury" w tuszu.

Usłyszałem niedawno głos, że nic nie pokazuję nowego. Moim życiowym imperatywem jest nieustanne lenistwo, więc z trudem zebrałem się za akcję aktualizacji; Czas najwyższy nadrobić zaległości. Rysunek tuszem poniżej, to efekt tytanicznej pracy ostatnich czterech ciemnych deszczowych niedziel. Skan jednak, wykonany na moim wysłużonym sprzęcie HP bestialsko obszedł się z subtelnościami rysunku stalówką. To nic. Pomyślałem, że i tak warto to pokazać właśnie tutaj.