Przejdź do głównej zawartości

Curiosite pelerin już się maluje.


Wreszcie namaluję coś na papierze. Przy okazji ponarzekam na farby, (poniżej), ale stwierdziłem że pora najwyższa aby coś Wam pokazać. Nie chcę żebyście sobie myśleli , że nic nie robię ! Muszę jeszcze opanować nakładanie laserunku dla wzmocnienia niektórych obszarów. Teoretycznie nie powinno być ich zbyt wiele, dwie- trzy nie więcej, w wodnych technikach. Ale mnie to nie wystarcza i próbuję dokonać niemożliwego...

Komentarze

  1. Z niecierpliwością czekam na efekt końcowy... Już widać, że każdy detal jest perfekcyjny ;-)
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Madlen, niestety francuskiego włóczęgę musiałem odłożyć na później i malować coś zupełnie odmiennego. Jeśli czas mi dzisiaj pozwoli, to pokażę, nad czym ostatnio pracowałem.

    Pozdrawiam ciepło !

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Portret podwójny w tuszu.

W grudniu narysowałem niewielki portret tuszem dla Cz. Jako tusz posłużyła mi talensowska Ecolina.

Aga w, a trois crayons

Moja próba w a trois crayons   materiały Niedościgniony wzór   Technika znana przynajmniej od renesansu. W epoce rokoko ,a  trois crayons (węgiel, biała kreda, sangwina), opanowało do perfekcji kilku wybitnych twórców najbardziej znanych, można powiedzieć reprezentatywnych dla epoki i charakteru pracy w tej technice. Mogę  tutaj wymienić: Watteau, Fragonarda, Greuze'a czy Bouchera. To genialni mistrzowie, których dzieła podziwiamy wszyscy do dzisiaj. Szczególnym uwielbieniem darzę obrazy Bouchera, zwłaszcza te ukazujące mityczną Ledę z łabędziem. Ale w odniesieniu do techniki "trzech kredek", to właśnie rysunki i szkice  Greuze'a, tworzone były z największą ekspresją, szybką zdecydowaną kreską i mocnym światłocieniem. Portret Agi, zapewne jeden z kilku jakie powstaną, wykonałem z wielką radością i lekkością w rysowaniu trzema pastelami, po długim okresie nierysowania w ogóle. W wielu Jej fotografiach, co także przeniosło się na mojego autorstwa konterfekty

Szkicowanie w Olsztynie

Podróżowałem nie dawno wzdłuż słynnego szlaku Orlich Gniazd. Od Częstochowy do Krakowa. W Olsztynie zatrzymałem się na dłużej. Malownicze ruiny zamku Olsztyn obudziły we mnie ducha rysownika. Stąd też popełniłem taki prosty, nie nazbyt dosłowny szkic. Nie jest to z pewnością rysunek na poziomie pejzaży Napoleona Ordy ale postanowiłem go umieścić tutaj. Jest już w dobrych rękach.