Nie uwierzycie ile uzbierało mi się farb przez te wszystkie lata. Nie poświęcałem kiedyś zbyt wiele uwagi, jakości farb akwarelowych. Mało nimi malowałem. Teraz kiedy odkrywam je właściwie na nowo i zachwycam się ich magicznymi niemalże cechami, przyglądam im się bardziej wnikliwie.
Nie byłbym sobą, gdybym nie przetestował farb , kilku producentów. I uwierzcie mi, że nie było to moim zamiarem, ale z farb, które posiadam, to właśnie "Cotmany" W&N, okazały się najlepsze i natychmiast też ulubione. Testy, które przeprowadziłem, opierały się na niezwykle prostej metodzie - ( czysta woda i odrobina farby, oraz minuta odczekania na rozpłynięcie się pigmentu ). Obrazek nr 4 ukazuje próbę z farbą Reevs. Nie są to złe farby, ale wykazują się słabą odpornością na działanie światła. W błękitach i zieleniach, dzieje się coś niezwykłego z pigmentem - podlega jakiejś brzydkiej krystalizacji, co niestety jest także widoczne na papierze. Na obrazku z numerem 3, popularny niezwykle w Europie, Talens Van Gogh. Pigment bardzo równomierny, gładki, można powiedzieć poprawny, idealny do tworzenia przejść tonalnych. Bez przykrych niespodzianek. Próba nr 2, to Venezia Maimeri- właściwie wszystko jest ok, nawet pojemność tubek większa niż u konkurencji, ale za to siła krycia wydaje mi się dosyć słaba. Do tego jeszcze farba jest bardzo "oleista", przez co dłużej niż zwykle - w przypadku akwareli, trzeba ją rozcierać z wodą . Poza tym ,zachowuje się dość przewidywalnie podczas malowania. Doszliśmy już do pozycji nr 1, która okazała się tutaj nieprzypadkowa. "Cotman" W&N, tutaj szarość Payna ( fantastyczny kolor), jest farbą wyjątkową, przypominającą malowanie czystymi pigmentami z proszków, np Kremera. Barwa tej farby, po pewnym czasie magicznie rozlewa się , ukazując niejednorodną tonację i jej złożoność z kilku pigmentów. Tubeczki "Cotmanów" są miniaturowych rozmiarów- zaledwie 8 ml, ale farby mają tak dużą siłę krycia, że wystarczą na długo. Oczywiście , wszystko ma swoją cenę i na tym polu szacowna firma z Anglii , nie zawodzi. Farby te są bardzo kosztowne...
Nie byłbym sobą, gdybym nie przetestował farb , kilku producentów. I uwierzcie mi, że nie było to moim zamiarem, ale z farb, które posiadam, to właśnie "Cotmany" W&N, okazały się najlepsze i natychmiast też ulubione. Testy, które przeprowadziłem, opierały się na niezwykle prostej metodzie - ( czysta woda i odrobina farby, oraz minuta odczekania na rozpłynięcie się pigmentu ). Obrazek nr 4 ukazuje próbę z farbą Reevs. Nie są to złe farby, ale wykazują się słabą odpornością na działanie światła. W błękitach i zieleniach, dzieje się coś niezwykłego z pigmentem - podlega jakiejś brzydkiej krystalizacji, co niestety jest także widoczne na papierze. Na obrazku z numerem 3, popularny niezwykle w Europie, Talens Van Gogh. Pigment bardzo równomierny, gładki, można powiedzieć poprawny, idealny do tworzenia przejść tonalnych. Bez przykrych niespodzianek. Próba nr 2, to Venezia Maimeri- właściwie wszystko jest ok, nawet pojemność tubek większa niż u konkurencji, ale za to siła krycia wydaje mi się dosyć słaba. Do tego jeszcze farba jest bardzo "oleista", przez co dłużej niż zwykle - w przypadku akwareli, trzeba ją rozcierać z wodą . Poza tym ,zachowuje się dość przewidywalnie podczas malowania. Doszliśmy już do pozycji nr 1, która okazała się tutaj nieprzypadkowa. "Cotman" W&N, tutaj szarość Payna ( fantastyczny kolor), jest farbą wyjątkową, przypominającą malowanie czystymi pigmentami z proszków, np Kremera. Barwa tej farby, po pewnym czasie magicznie rozlewa się , ukazując niejednorodną tonację i jej złożoność z kilku pigmentów. Tubeczki "Cotmanów" są miniaturowych rozmiarów- zaledwie 8 ml, ale farby mają tak dużą siłę krycia, że wystarczą na długo. Oczywiście , wszystko ma swoją cenę i na tym polu szacowna firma z Anglii , nie zawodzi. Farby te są bardzo kosztowne...
Komentarze
Prześlij komentarz